- Druga dekada XXI wieku to zdecydowanie era SUV-ów i nic nie wskazuje na to, żeby trend miał się w nabliższym czasie zmienić
- Jeśli coś się sprawdziło, to nie warto tego zmieniać. Taką filozofię przyjęło BMW, przygotowując 4. generację X5
- Jednak rozwiązania techniczne – zarówno te pod maską, jak i w kokpicie – są całkiem nowe
Tę metodę Volkswagen stosuje w przypadku Golfa od siedmiu generacji, teraz BMW podąża jego tropem – byle niczym nie zaskoczyć! Zgodnie z tą receptą optyczny postęp jest dawkowany homeopatycznie. Najświeższym przykładem może być X5. Podczas gdy Audi nowym super-SUV-em Q8 (patrz s. 13) zapowiada ofensywę stylistyczną, monachijczycy zdecydowali się zaledwie na ewolucję wyglądu dużego SUV-a. Nadszedł czas, żeby urodzony na Słowacji Jozef Kaban, nowy szef projektantów BMW (wcześniej w Skodzie), wypuścił na drogi swoje pierwsze dzieło.
Model X5 nr 4 wygląda dobrze bez dwóch zdań, tyle że trudno w nim rozpoznać, że jest nowe. Powiększona osłona chłodnicy i zamaszyste przetłoczenie nad tylnym kołem muszą starczyć, żeby odróżnić je od produkowanego od 2013 r. poprzednika, co sprawia, że nie doceniamy rzeczywistej nowości technicznej.
Za to pod karoserią X5 jest zupełnie zmienione. Na długość urosło o 3,6 cm (do 4,92 m), rozstaw osi zwiększył się o 4,2 cm – do 2,96 m. Rezultat zgodnie z przekazem BMW: X5 jest wyraźnie przestronniejsze, zwłaszcza z tyłu, gdzie dotychczas było dość ciasno. Bagażnik powiększono do 845-1860 l, dostępu strzeże, jak dotąd, dwuczęściowa klapa. Starczy nawet miejsca na opcjonalny trzeci rząd foteli (od października).
Duży postęp widać we wnętrzu. Dotychczasowi klienci skarżyli się na wrażenie, które sprawiał dobór materiałów, i na trącącą myszką atmosferę w kabinie. Teraz ma być inaczej. Wyszukane tworzywa, nowe przełączniki na konsoli środkowej i dźwignia seryjnego 8-stopniowego „automatu”, które śmiało mogłyby pochodzić z bratniego Rolls-Royce’a, pozwalają X5 uplasować się co najmniej na poziomie konkurencji. Klasyczne instrumenty zostały zastąpione wirtualnymi. Auto jest oczywiście połączone z internetem, można nim zdalnie sterować telefonem za pomocą aplikacji – np. podczas parkowania.
Także w klasycznych dyscyplinach BMW dopracowało X5. Pod względem dynamiki jazdy zawieszenie ma dorównać Porsche Cayenne’owi, a w kwestii komfortu – Audi Q7. Zmodyfikowano także jednostki napędowe. Na początku sprzedaży, planowanym na koniec lata, zostaną zaoferowane: silnik benzynowy o mocy 340 KM z filtrem cząstek stałych i dwa diesle (seryjnie z AdBlue) – 265- i 400-konny. Benzynowe xDrive40i do „setki” ma przyspieszać w 5,5 s i rozpędzać się do 243 km/h, a wysokoprężne xDrive30d i xDrive50d – odpowiednio: 6,5 s i 230 km/h oraz 5,2 s i 250 km/h.
Start sprzedaży: koniec lata. Wtedy X5 pojawi się w 3 wersjach silnikowych: benzynowej i dwóch dieslowskich z napędem 4x4. A napęd hybrydowy lub elektryczny? Na to trzeba będzie zaczekać. Co do ceny, to nie znamy jeszcze szczegółów. Pewne jest natomiast, że taniej niż dotychczas nie będzie – pod tym względem BMW postępuje śmielej niż w kwestii zmian stylistycznych.
BMW X5 - naszym zdaniem
Jeśli coś się sprawdziło, to nie warto tego zmieniać. Taką filozofię przyjęło BMW, przygotowując 4. generację dużego SUV-a. Pod względem stylistyki i techniki nowe X5 jest dokładnie takie, jakiego się spodziewaliśmy. Żadnych rewolucyjnych zmian. I to wszystko dzieje się w czasach, gdy konkurencyjne marki pokazują atrakcyjne SUV-y z napędem elektrycznym.