Na ekstremalnych rajdach przeprawowych często obserwujemy ekwilibrystyczne wyczyny pilotów poprawiających balans auta jadącego w dużym przechyle. Nie bez powodu wszystkie poradniki mówią, że zbocze należy pokonywać prostopadle – do góry lub w dół. Co jednak zrobić, gdy musimy poruszać się wzdłuż zbocza? Problemem jest wyczucie granicy, kiedy koła oderwą się od podłoża, co niemal nieuchronnie prowadzi do dachowania. Stosowane czasem przechyłomierze są słabym wyznacznikiem kąta granicznego, który może szybko i niekontrolowanie się zmienić (np. koła wpadną w wyrwę).
Przejazd poprzedzamy – jak zwykle – dokładną analizą sytuacji. Na trawersie lepiej radzą sobie niskie, szerokie auta (jak Hummer), gorzej – wąskie i wysokie. Środek ciężkości obniżamy zdejmując z dachu bagaż (obowiązkowo ciężkie skrzynie czy kanistry).Można go usunąć całkowicie (gdy odcinek jest niedługi) lub położyć jak najniżej na podłodze. Oceniamy stan nawierzchni, pamiętając że np. po deszczu auto będzie miało tendencję do ślizgania się (szczególne nasilenie zjawiska przy „pełnym” trawersie).
Nierówna nawierzchnia może zaś doprowadzić do nagłego podbicia auta i zmiany kąta. Sprawdzamy możliwość asekuracji (ilość i odległość do drzew czy też np. innego auta). Wbrew pozorom asekurację warto stosować nie tylko w przypadku mocno przerobionych aut (te czasem mają do tego np. boczne wyciągarki), lecz także całkowicie seryjnych. Najlepiej nadaje się do tego płaski pas, który zaczepiamy do samochodu i oplatamy o drzewo. Pilot popuszcza pas, pozwalając pokonywać kolejne metry. Wymaga to niestety dość częstego przepinania pasa, ale jest dość bezpieczne dla samochodu (nic nie powinno się pogiąć) i skuteczne.
Gdy zdecydujemy się już pokonać pochyłość, załączamy napęd 4x4 oraz reduktor i poruszamy się wolno – tak żeby nie zrywać przyczepności. Gdy tylko poczujemy, że tylne górne koło odrywa się od nawierzchni natychmiast skręcamy w dół stoku (delikatnie lub mocno – w zależności od sytuacji).
Piszemy tu o ekstremalnych sytuacjach, gdy auto porusza się na krawędzi przyczepności. O tym, ile wytrzyma auto, najlepiej przekonać się w warunkach „sztucznych” – np. na torze off-roadowym. Już przechylenie około 35 stopni na pasażerach czy kierowcy „leżących” po przeciwnej stronie auta lub przyklejonych do szyby robi wrażenie. W praktyce wartość tę można jeszcze dość wyraźnie podnieść.